Ktoś mi wczoraj przypomniał jakie piękne są wschody słońca. Mieszkam blisko morza i często wybieram się na plażę aby podziwiać zachody słońca, mam mnóstwo zdjęć tego zjawiska w telefonie i każdy z nich jest niepowtarzalny i piękny. Zaliczyłam tez w swoim życiu kilka wchodów i muszę przyznać, że mają one jeszcze więcej magii i uroku niż zachody. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak łatwo jest mi się wybrać na zachód, a tak trudno na wschód choć wiem, że dla mnie wschody są bardziej spektakularne. Być może wspomnienia z nimi związane są tak wyjątkowe właśnie z tego powodu że są rzadkością; możliwość podziwiania wschodu słońca i kontemplowania jego uroku jest tak ulotna, że zawsze kiedy mi się to udawało towarzyszyły temu ogromne i piękne emocje.

Trzeba też przyznać, że pójście na wschód słońca jest bardziej wymagające, ale czy na pewno? Jaka jest różnica czy wyśpimy się między 21.00 a 4.00, a tym czy pójdziemy spać o 24.00 i wstaniemy o 8.00?

Wiele osób tzw. rozwijających się mówi o tym, że wczesne wstawianie daje im wspaniałe rezultaty, i tak mało trzeba żeby to sprawdzić, a tak rzadko podejmujemy choćby próbę. Tak często dostajemy proste wskazówki, które ktoś sprawdził i działają genialnie, a nie jesteśmy w stanie podjąć działania, o którym wiemy, że mogło by usprawnić albo całkowicie odmienić nasze życie.

Niech mi ktoś powie, co to jest co każe zostać w łóżku pomimo, że sen już się skończył, a budzik dzwoni nieprzerwanie? Czym jest strach, który blokuje nas przed zmianą nawyków? Dlaczego nie umiemy ich zmienić choć wiemy że o tego zależy nasze szczęście?