Wróciłam z kilkudniowej podróży samochodem po południowej Europie, która miała być majówkową wycieczką z przyjaciółmi, a stała się wielką przygodą, inspiracją i lekcją.

Już podzieliłam się z Wami na live spontanicznie tym, co do mnie przyszło po tym jak naprawdę kilkukrotnie przekroczyliśmy granicę i jak to problemy z roamingiem i łapaniem sieci poszczególnych krajów zaprowadziły mnie do dalszych wniosków na temat zmian lokalizacji nie tylko geograficznych.

Wiecie od dawna, że poza tym, że sama jestem praktykiem metod terapeutycznych takich jak komunikacja wielowymiarowa, ustawienia systemowe i trening mentalny to korzystam zarówno z tych modalności do pracy własnej ale też pracuję równolegle z ciałem i tym co tam głęboko w jego pamięci potrzebuję się dokończyć i uwolnić. Każdy kto pracował ze mną indywidualnie lub warsztatowo, wie że często rekomenduję takie połączenie terapii.

Wracając do przekraczania granic, chcę powiedzieć, że to absolutnie konieczne, żeby dać sobie i swojemu ciału czas na adaptację do nowych warunków i okoliczności. Każda zmiana nie tylko podróż do innego kraju, ale każda zmiana potrzebuje ucielśnienia.

Mówiąc o zmianie mam na myśli nie tylko zmianę lokalizacji, pracy, czy partnera lub mieszkania, mam też na myśli lokalizację wibracyjną.

Często zachodzi ona subtelnie i trudno nam ją zauważyć ale nasze ciało kiedy mamy z nim kontakt na pewno nas poinformuje i będzie zmierzało do balansu, równowagi. Kiedy pisze o zmianie lokalizacji wibracyjnej, mam na myśli gównie choć nie tylko zmianę naszego stanu emocjonalnego i chcę siebie i Was jeszcze raz uwrażliwić na to, że każda zmiana potrzebuje czasu i ucieleśnienia.

Sama doświadczyłam tego wiele razy ale nigdy tak intensywnie jak przez ostatni tydzień. Jednego dnia trzy państwa, trzy granice a tak naprawdę każde przekroczenie graniczy to kilka etapów. Pierwszym jest opuszczenie jednego państwa aby potem przygotować się na wjazd do kolejnego. Poruszając się w strefie Schengen tego nie widać. Tak jak w życiu, kiedy nie mamy wystarczająco wrażliwej i uważnej relacji ze sobą, swoim czuciem, ciałem, emocjami, to zachowujemy się jak w strefie Schengen. Codziennie przekraczamy jakieś granice, zmieniamy lokalizacje zarówno te w przestrzeni fizycznej i nie fizycznej, nie zastanawiając się kim jesteśmy, co czujemy i czego w związku z tym potrzebujemy.

To powoduje często, że zamiast w domu być żoną, matką, synem, czy mężem, a w pracy na przykład szefem, menadżerką lub księgowym wszystko się ze sobą miesza i powoduje chaos. Dlatego tak ważne są strefy buforowe, ten moment w którym po opuszczeniu jakiegoś miejsca jakiejś roli, dajemy sobie czas na przygotowanie i wejście w nową przestrzeń. Dlatego zapraszam siebie i Was do większej uważności i do dawania sobie czasu na tak zwaną strefę buforową, czasem wystarczy, że zadasz sobie pytanie jak ja się czuje, kim i z kim chce być, czego potrzebuje tutaj i teraz?