Poprzedni wpis z tego cyklu zakończyłam obietnicą.
Dzieci i ryby głosu nie mają.
Zastanawiam się jak wiele i wielu z Was słyszało te słowa? I jak wiele i wielu z Was dziś utyka w przeszłości, kiedy chciałoby się odezwać? I najważniejsze na co się zgadzamy tylko dlatego, że nam wstyd, że boimy się kogoś urazić, a tak naprawdę narazić się na osąd?
Strach często wiąże się ze stratą. Boimy się mówić co czujemy bo boimy się, że ktoś nas zostawi. Skąd to płynie? Zwykle zaczyna się w pierwszych miesiącach lub pierwszych latach naszego życia, a czasem nawet przed naszymi narodzinami.
Chciałabym żebyście się nie bali, bo wiem, że w pewnym stopniu prawdą jest że strach jest przeciwieństwem miłości. Co to dokładnie oznacza? Kiedy czujemy strach zamrażamy się na miłość, ciało się kurczy, nie można czuć nic więcej poza paraliżującym strachem.
Przeczytałam niedawno zdanie które mnie zmroziło:
“Zachowania antyspołeczne są oznaką nadziei. Dzieci, które zmagają się z brakiem czegoś, które straciły nadzieję, nie przejawiają agresji. Aspołecznie zachowują się tylko te, które na chwilę odzyskały nadzieję.” Donald W Winnicott “The Child and the Outside World”
I tu pojawia się we mnie kolejne pytanie – jak często my dorośli irytujemy się na takie zachowania, nie zaglądając co się kryje pod spodem. I jak często My dorośli, jako dzieci doświadczaliśmy tego, że nasze trudne emocje nie były kojone, szanowane, zaopiekowane, usłyszane?
Dziecko potrzebuje dorosłego opiekuna, który sam potrafi regulować swoje stany emocjonalne, po to żeby mogło się tego od niego tego nauczyć, ale najpierw ten dorosły jest odpowiedzialny za regulowanie emocji i reakcji swojego dziecka.
Kiedy My dorośli nie nauczyliśmy się jeszcze swojego systemu nerwowego i panowania nad trudnymi stanami emocjonalnymi, to w jaki sposób możemy zadbać o własne dzieci?
To nie jest fanaberia, ten cały rozwój osobisty, to nie jest fanaberia bogatych i rozkapryszonych mieć własnego terapeutę i to nie jest fanaberia, prosić o pomoc specjalistę czy brać leki antydepresyjne.
Przede wszystkim jednak konieczne jest podjęcie decyzji i wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, i za życie swoich dzieci. Bo jeśli my nie wykonamy tej pracy to one będę musiały sobie radzić z konsekwencjami naszych stanów emocjonalnych i traum, które skrzętnie zamiatamy pod dywan.
Weźmy się do pracy, bo dzieci, które w ciągu ostatnich trzech lat przeżyły pandemie, potem wojnę na Ukrainie a teraz słuchają jak ich rówieśnicy giną od bomb w Gazie, nie mają zasobów by radzić sobie z naszymi nieprzeżytymi i niewyrażonymi emocjami, lękami, traumami.